4Results Przy kawie

Nazywam się Rafał. Jestem stand-uperem.
Rafał Sumowski

Nazywam się Rafał Sumowski. Lubię czarną, gorącą kawę, dobre kino, szczególnie irańskie, ładne dziewczyny, podróże w egzotyczne kraje, ładną pogodę i same najlepsze rzeczy. Tak naprawdę wcale nie jestem taki szałowy. Lubię zamulić się przed YouTubem. Interesuję się absolutnie wszystkim, podpalając swoją nieustanną nerwowość i prokrastynację, przez co już przynajmniej dwa razy doszedłem do końca Internetu.

Jestem stand-uperem. Fascynuje mnie sztuka komedii. Uwielbiam stać na scenie i bawić ludzi. Jestem też trenerem biznesu. Pracuję z menedżerami, którzy szlifują przy mnie swoją sztukę wystąpień i perswazyjnych wypowiedzi.

Jako stand-uper jestem fanem dystansu do siebie. My, komicy w swoich występach skupiamy się na tym, co nam się nie powiodło, w jaki sposób zawiedliśmy swoich najbliższych i siebie. Wszelkie sposoby na okazywanie słabości są nie dość, że zabawne, to jeszcze pokazują nas, jako człowieczych ludzi. Jesteśmy bardziej zapamiętywani, nasi rozmówcy są bardziej skłonni nam uwierzyć i zaufać. W takiej autentycznej relacji mogą się otworzyć na rzeczywiste przeżycie, które jednocześnie bawi i porusza.

W świecie biznesu jest inaczej. Tu liderzy skupiają się na swoich sukcesach. Tworzą siebie na obraz i podobieństwo bogów. Bez zmaz, rys, a nawet rysek. Wszystko, co robią, robią perfekcyjnie. Nazywam to przelansem. I jestem już zmęczony przelansem, własnym i cudzym. Mam przekonanie, że przelansem zmęczeni są też inni. Szczególnie ci, którzy pracują, na co dzień z liderami-herosami.

Stawiam tezę: dość przelansu! Dość przelansu, który i tak nie działa. Ludzie czują, że tworzony jest jakiś nieautentyczny wizerunek, który ma ukryty cel. Czują manipulację i nie chcą jej ulegać. Zamykają się na przekaz takiego lidera. Nie słuchają go sercem, nie porywa ich to. Słuchają korporacyjnie kiwając głowami. Wykazują pozorne zainteresowanie dla świętego spokoju.

Wygląda znajomo?

Kiedy pracuję z liderami, którzy nie chcą pozorów, mówię im o autentyczności. Podaję przykłady z mojego świata stand-upu, bo ten znam najlepiej. Ten świat jest zresztą doskonałą inspiracją. Na scenie stoję sam, nie mam żadnego kostiumu, nie jestem schowany za żadną prezentacją. Mówię o sobie, o swoich przeżyciach, przemyśleniach. Na widowni mam czasem kilka, czasami kilkaset osób, nad którymi nie mam żadnej władzy. Nie mam władzy, a jednocześnie mam władzę. Mam władzę, by poczuli radość, wzruszenie, złość, smutek, tęsknotę - bo w sztuce stand-upu chodzi o przeżycie. Czasami udaje mi się sprawić, by moi widzowie to czuli.

W przemówieniach do ludzi na widowni, jak do ludzi w sali konferencyjnej chodzi o to samo. Chodzi o przeżycie. Aby się ono pojawiło, warto zacząć od zbudowania gruntu. Opowiedz nie o swoich sukcesach, tylko o porażkach. Opowiedz o tym, z czym się mierzyłeś lub mierzysz. Pokaż, że jesteś prawdziwym człowiekiem. Spraw, żeby Twoi odbiorcy mogli pomyśleć „o, to podobnie do mnie”. Dopiero z tej pozycji będą Cię słuchać i będą gotowi podążać za Tobą. Ludzie potrzebują mieć poczucie, że mają silnego przewodnika. Wielu liderów obawia się, że kiedy powiedzą, o swoich porażkach staną się słabi w oczach swoich odbiorców. A jest dokładnie na odwrót.

Pokazując swoją prawdziwość dajesz dowód prawdziwej odwagi. Jesteś silny swoją autentycznością. To jest prawdziwa odwaga, która imponuje i w stand-upie i w biznesie. Potrafimy wyniuchać fałsz i słabość. Prawda to nasza największa siła, wzbudza zaufanie i sprawia, że się z kimś zaczynamy utożsamiać i sympatyzować.

Pracując z liderami jako trener, pomagam im wykorzystać wiele narzędzi ze świata stand-upu do prowadzenia profesjonalnych, angażujących i wiarygodnych wystąpień. Jeżeli chcesz zaczerpnąć z tego świata coś dla siebie, napisz do mnie maila. Jeżeli sam masz dość swojej wysilonej boskości i tęsknisz za prawdziwą siłą - napisz tym bardziej. Spotkamy się i sprawdzimy jak reaguje na Ciebie widownia. 

 

Rafał Sumowski
Trener, stand-uper

Napisz do autora >> rafal.sumowski@gmail.com 

Wstecz